Dawno, dawno temu … Rzec by się chciało, że jeszcze wtedy, kiedy po ziemi chodziły dinozaury … ale nie, aż tak dawno to nie było. W sumie to nawet całkiem niedawno bo 4 lata temu, ale dla nas to jakby od początku świata. W sumie nie ma się czemu dziwić, bo cytując klasyka „takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego”  O czym mowa? Słowa wstępu sugerowałyby bajkę ale nie …. Aż tak idealnie jak w bajkach to nie jest – nawet u nas 😉

Mowa oczywiście o tym, jak to pasja potrafi  połączyć tak zupełnie obce sobie osoby, osoby w różnym wieku, z różnych zakątków Polski ale za to z sercem ukłutym przez tą samą  handmade’ową strzałę (zapewne wydzierganego na szydełku) Amora  i z tymi samymi kolorowymi motylami w brzuchu, które pojawiają się za każdym razem na widok koralików i sznurków.

Tak naprawdę wszystko zaczęło się w roku 2013, kiedy to w wirtualnym świecie fejsbuka powstała grupa Sutasz dla każdego 2.0. Jeszcze na początku ubiegłego roku było nas nieco ponad 200, w tej chwili jest nas już 450 pozytywnie zakręconych osób pracujących w różnych technikach biżuteryjnych – głównie sutaszu i beadingu. Cóż takiego odróżnia nas od innych grup na FB?

zlot grupy sutasz 2.0

Można byłoby pisać oczywiście o tym, że panuje miła atmosfera, osoby znajdujące się w grupie są wyjątkowe, pomocne, cudownie uzdolnione – i tak to wszystko prawda, ale … ale najwspanialsze jest to, że prawie od samego początku spotykamy się również w rzeczywistym świecie. Zazwyczaj są to jednodniowe spotkania ale niejako naszą tradycją stały się wyjazdy dwudniowe.

Taki właśnie dwudniowy zlot odbył się w pierwszej połowie marca. W tym roku spotkałyśmy się prawie w samym sercu Polski zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy. Przez całe dwa dni robiłyśmy to co lubimy najbardziej …. Zajadałyśmy się gruszkowymi czekoladkami od Oli i drożdżowymi bułeczkami pani kucharki, piłyśmy obłędne krówki od Kasi, wiśniową nalewkę od babci Emi. Były również przyjemności dla ciała i ducha, mnóstwo pozytywnej energii, wieczorne granie i plotkowanie, były kury, indyki, koty a nawet dżdżownice oraz to co wszystkie kochamy najbardziej czyli koraliki i prezenty.

Korallo w Warszawie

Caaałe mnóstwo prezentów, a nie byłoby ich gdyby nie niezastąpione Korallo. Wszystkie dostałyśmy woreczek –  każdego z nich pilnował niezastąpiony Błyskot, który tak jak my niewątpliwie lubi błyskotki i sprawił nam niebywałą przyjemność. Podziękowania należą się jednak nie tylko Błyskotowi ale również panu Jackowi za dodatkową porcję prezentów i cudowny list.

Serdecznie zapraszamy wszystkie osoby, którym sutasz i koraliki wystukują w sercu biżuteryjny rytm do odwiedzenia nas na FB i być może na kolejnym zlocie a być może Wy również poznacie Błyskota. 😉